Raz dwa razy, czyli błąd Matrixa
– Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy – twierdziła poetka. Ale ze mną, w moim życiu, jest inaczej. Zupełnie inaczej. Niekiedy, a ostatnio coraz częściej, odnoszę wrażenie, że to, co widzę teraz już kiedyś widziałem, że wiele z mojego teraźniejszego życia przeżywam ponownie. Mam odczucie, że przeżytą już kiedyś sytuacje, która wydarzyła się w nieokreślonej bliżej przyszłości, doświadczam teraz na nowo.
Mam takie odczucie, że to co czuje teraz już kiedyś odczuwałem. Mam nieodparte przekonanie, że to, co dziś widziałem, zobaczyłem już wcześniej. Jest tak prawie każdego dnia. Słyszę urywki zdań, które już słyszałem i wiem, jakie będzie ich zakończenie jeszcze nim je usłyszę. Widzę przypadkowe sceny na ulicy, które już dawno się wydarzyły, a ja oglądam je na nowo jakbym siedział w kinie. Wiem, co się zdąży nim jeszcze to się stanie. To nie jakieś tam jasnowidzenie, bo to, co wiem, wiem na ułamek sekundy przed realnym zdarzeniem. Ale jednak przeżywam prawie każdego dnia déjà vu. Tak miałem zawsze. Zdarzało się to raz na rok. Czasem raz na kilka miesięcy. Ale teraz znacznie się to zjawisko nasiliło. Błąd Matrixa zdarza się prawie każdego dnia.
Oglądam premierowy film i już po kilku scenach orientuje się, że dobrze go znam i wiem jak się skończy. Kupuje nowa książkę, świeżo wydaną, a po kilku zdaniach odnoszę wrażenie, że już to kiedyś czytałem. Idę ulica i wiem, że już tak kiedyś było. Poznaje ludzi, którzy tu w tym miejscu już kiedyś byli. Już kiedyś widziałem jak piękna pani w czerwonej sukience złamała obcas na ulicy, niby nic, ale ja już z daleka ją widząc wiedziałem, że za jakieś półtorej minuty wydarzy się to, co się rzeczywiście wydarzyło. To tak jakbym jeszcze raz odgrywał swoje życie z tym tylko, że gdzieś w mojej głowie siedzi sufler, który podpowiada mi kolejne wypowiadane przeze mnie kwestie.
Dziwne uczucie, że przeżywam swoje życie jeszcze raz. Ten sam kot łasi się do nóg. Ta sama ćma przyleciała wieczorem do lampy w pokoju. Ten deszcz już tak bębnił kiedyś o dach. Już kiedyś tak się czułem jak czuje się dziś. Już był ten niepokój. Ja to wszystko już kiedyś przeżyłem.
Boje się, że nic nie zmiennie w swoim życiu, że żyje w zamkniętym kręgu wciąż na nowo odgrywanych wydarzeń i wciąż powtarzanych uczuć. Czy nic się już nie zmieni? Może dotarłem do takiego momentu w życiu, w którym to, co miałem przeżyć już przeżyłem i teraz wszystko będzie się powtarzać. To tak jak ze starą winylową płytą gdy igła wpadła w uszkodzoną ścieżkę i teraz bez końca powtarza się ta samo fraza.
Wiele złych rzeczy zrobiłem w życiu i wiele dobrych, ale żadne nie wracają, co jest i dobre i złe zarazem. To, co się powtarza w moim życiu to wydarzenia pozornie bez znaczenia, choć może w oglądzie całości mają jednak jakiś sens. Moje coraz częstsze powtarzające się déjà vu dotyczy z pozoru nieistotnych zdarzeń. Złudzeń powtórnego widzenia niewartych nawet zapamiętania, nic nieznaczących przedmiotów lub zdarzeń, których nie warto było zapamiętać. A jednak to, co obserwuje z pewnością po raz pierwszy, były już kiedyś przeze mnie widziane. A przynajmniej takie mam przekonanie.
Nie wiem jak to się dzieje i co jest tego przyczyną. Może to przekracza moje zdolności poznania? A może tylko mam takie uczucie, które przecież niekoniecznie musi być prawdą. Ale przecież nie mogę odrzucić możliwości, że to wszystko wokół mnie to tylko powtarzająca się w nieskończoność rzeczywistość, w której z nieznanych mi bliżej powodów jestem uwięziony i zmuszany do odgrywania swojego życia ciągle na nowo. A chociaż zdaniem poetki „żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy” to z jakiś bliżej nieokreślonych powodów mam tak, że ułamek sekundy z przeszłości powtarza w teraźniejszości.
Komentarze