Ta moja bezsenność
Mój conocny brak snu sprawia, że mam sporo czasu na pisanie. Dobrą stroną bezsenności jest dla mnie to, że wtedy mam też możliwość więcej poczytać czy popisać. To nie tak, że nie mam na to czasu w dzień. Mam, i bardzo ten mój stan możliwości szanuje. Ale noc jest dobra do czytania i pisania, bo wtedy jest większa pewność, że nikt i nic nie będzie w tym przeszkadzać. To są te dobre skutki bezsenności. Ale są jeszcze te złe.
Większość społeczeństwa w nocy śpi snem sprawiedliwym. Mnie nie jest do jednak dane. Dla mnie to czas niepotrzebnego rozpamiętywania swojego życia oraz czas czytania i pisania. – Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś. To są zwyczajne dzieje – cytując klasyka. Oprócz czytania lubię też oglądać filmy po całych nocach. Powód jest dokładnie ten sam, co w przypadku czytania czy pisania. Mam wtedy spokój. Nikt nie pragnie ze mną nagle porozmawiać. Nie dzwoni telefon. Nie dostaje pilnych maili. Nikt nie zaczepia mnie na komunikatorze. Przeważnie nie ma też żadnych ważnych informacji, którymi muszę karmić moje FOMO. Mam większy spokój niż za dnia.
I choć bezsenność do nie jest mój świadomy wybór. Jednak, jeśli sen nie przychodzi do mnie to postępuje w myśl zasady, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Dlatego lubię w pewien sposób moje nieprzespane noce, choć przecież nie przynoszą pełni ukojenia i nie dają wypoczynku. Dzień stał się dla mnie czasem większej aktywności, choć nadal lubię i zawsze chętnie powracam do mojego dziennego nic nie robienia. Od czasu, kiedy nie poddaje się już tak bardzo bieganinie codzienności, kiedy zdecydowanie zwolniłem w życiu zawodowym, mam więcej czasu dla siebie. Dodatkowo połączenie długiego dnia pewnego mojej aktywności i długich nocy bezsenności daje niezwykłe poczucie, że doba jest ogromnie długa. Jeśli mój dzień bez snu trwa około dziewiętnastu godzin, to mam sporo czasu na pracę i bardzo dużo czasu na nic nie robienie.
Mnie się nigdzie nie spieszy. Może też z tego powodu, że jako wiecznie niewyspany mam bardzo mało siły do szybkiego życia. Skutkiem bezsenności jest to, że za dnia działam wolniej działam i potrzebuje więcej odpoczynku. Zwyczajnie muszę zwolnić, bo nie mam sił żeby żyć w pośpiechu, w ciągłej bieganinie. To czasem postrzeganym jest, jako moje lenistwo i brak ambicji. Jak chce podkręcić życie, bo czasami trzeba, bo ono ode mnie tego wymaga, to przecież są właściwe wspomagacze, które dają taką możliwość. Wtedy przez pewien czas działam na wyższych obrotach, bo zwyczajnie coś trzeba zrobić i nie da się tego odłożyć na potem. Ale to też dobrze nie wpływa na sen. A czasem właśnie powoduje jego brak.
Bezsenność wpływa też na mój sposób odżywiania. Nie mam sił, nic mi się nie chce po nieprzespanej nocy, więc maksymalnie, co mogę zrobić sobie do zjedzenia to kanapkę. Na gotowanie nie starcza już sił. Pomijam już to, że gotowanie jest dla mnie sprawą bardzo intymną. Tą codzienną czynność bardzo lubię wykonywać dla kogoś i z kimś. A że akurat teraz tak się porobiło, że nie mam, z kim i dla kogo gotować, to i też nie gotuje. Nie przyrządzam ambitnych, wyszukanych posiłków, bo zmęczenie, niewyspanie odbierają mi siły.
Przez bezsenność i wynikające z tego ciągłe zmęczenie nie jest w zbyt dobrym stanie emocjonalnym. To niedospanie wzmacnia u mnie stany depresyjne, karmi moje lęki. Dlatego w dzień czuje, że jestem mniej skoncentrowany na tym, co powinienem zrobić. Mniej skupiony. Mam kłopoty z pamięcią. Jestem w stanie ciągłego niepokoju, zdenerwowania. Pozostaje tylko cieszyć się tym, co przez bezsenność mam, czyli tym, że mam dużo czasu na czytanie, pisanie, rozmyślanie czy oglądanie. Bo jak się nie ma, co się lubi…