Stany wyjątkowe
– Niech się panienka nie obawia. Ja tylko na chwile. Ja z piwkiem i pani z piwkiem to pogadamy sobie troszeczkę. Usiadł na ławce nie czekając na przyzwolenie. Słonko. Czuć było wiosnę w powietrzu. Piękne okoliczności przyrody. Nie ma w tym nic dziwnego, że chciał pogadać.
– Dobrze tak wyjść jak żuczek na słoneczko. Czas chyba zadać sobie zasadne w tej sytuacji pytanie, a co jeśli to nasze przymusowe odosobnienie nie potrawa dwa tygodnie tylko trzy, cztery tygodnie, miesiąc, dwa miesiące, pół roku, może rok a może trzy lata? Jak bardzo się wszyscy zmienimy? Jak zmieni się nasze życie? Może do nie jest początek końca. A tylko początek całkiem nowego społeczeństwa? Społeczeństwa opartego nie na wspólnocie, nie na tłumie a na jednostkach życzących osobno, w odosobnieniu. Czasem tylko spotykających się przypadkowo.
Panienka słuchała w milczeniu. Wziął to za przyzwolenie i po chwili mówił dalej. Pewnie nie chciało się panience się zmieniać ławki. Było to dobre miejsce. Lekko na uboczu. Dobrze ukryte przez wzrokiem ciekawskich. A jednak na słoneczku. Umiejscowione tak że już z daleka widać by było jak nadciągają mundurowi, gdyby mieli nadciągnąć.
– To nie jest dobrze że mnie tak ścina i odcina od świadomości po wypiciu. Działam podobno normalnie. Rozmawiam. Zachowuje się poprawnie. Nie widać po mnie wiele, a jednak tam wewnątrz jestem dość znacznie wstawiony. Taki stan byłby nawet do przyjęcia, gdyby nie to że ja po wytrzeźwieniu niewiele pamiętam. I tu zaczyna się problem, bo teraz siedzę i myślę, co ja zrobiłem, co mogłem w zasadzie zrobić w czasie gdy mnie odcięło od świadomości.
– Tu nie mam co się śmiać. To poważna sprawa, bo przecież nie jestem na tym świecie sam. Może i czas zarazy sprzyja samotności, ale jednak od czasu do czasu kogoś jednak spotykam. Jasne, najprostszym rozwiązaniem byłoby przestać pić, ale okazuje się że to nie takie proste. Nie dlatego że mnie jakoś specjalnie ciągnie do picia, tylko że ja to zwyczajnie lubię. A jak zrezygnować z tego co się tak lubi?
– To są takie moje stany wyjątkowe. Bo ja nie mogę tak cały czas. Panienka rozumie. Obowiązki. Praca. Zobowiązania. Ale jak już mam okazje, to zawsze. Niech się panienka nie gniewa. Ja tylko tak sobie pogadam. Zaletą tego mojego picia jest to że ja nawet tego, tej mojej żenującej próby podrywu panienki nie będę po wytrzeźwieniu pamiętał. To są zdecydowanie pozytywy moich stanów odmienności gdy jestem wypity. Choć muszę panience się przyznać, że chętnie bym panienkę zapamiętał. Ale co zrobić, tak już mam że to zapomnę.
Nie wiem jak to się skończyło. Bo musiałem iść. Telefon przerwał mi obserwacje i podsłuchiwanie. Pewnie nijak się skończyło. Bo już na skraju parku wyprzedziła mnie panienka. Była sama, więc pewnie nic z tego nie było, a on i tak nie będzie tego pamiętał.