Nie wierzę politykom
Odnoszę takie wrażenie, że żyje na kilku poziomach poznawczych jednocześnie. Widzę jedno, doświadczam drugiego. Słyszę jedno, widzę coś zupełnie innego. To co słyszę od polityków całkowicie rozjeżdża się z rzeczywistością.
Widziałem jak konusik w okularkach, a wtórował mu jegomość w mundurze, opowiadał w telewizji, że policjanci odwiedzili wszystkich poddanych kwarantannie. Co więcej mundurowi tak się napracowali, że nie tylko wszystkich odwiedzili w domach, ale nawet codziennie nawiedzali potencjalnie zakażonych, aby sprawdzić czy poddają się kwarantannie. I ja starałem się uwierzyć panu ministrom i panu generałowi, bo przecież jest tragedia narodowa i chce się władzy wierzyć.
Ale jedno słyszeć a drugie wiedzieć jak jest naprawdę. Słyszałem od generała, że przychodzili policjanci codziennie sprawdzać obecność w domu a przecież żyłem przez ścianę z tym, co był poddany kwarantannie. Czekaliśmy z nadzieją na mundurowych, którzy przyjdą i sprawdzą, jakim to mój współlokator jest odpowiedzialnym obywatelem. Nikt, absolutnie nikt nie przyszedł z kontrolą przez dwa tygodnie kwarantanny. Trzeba oddać sprawiedliwość, że władza dzwoniła dwa razy sprawdzając obecność kwarantowanego, ale niestety dwukrotnie pomyliła miasta.
Światowa Organizacja Zdrowia powiada, że najważniejsze są testy oraz izolacja osób zakażonych i chorych a ja słyszę z ust najwyższych organów, że najważniejsze jest to żebym tak na kilka miesięcy został w domu. Ja nie mam nic przeciwko. Nawet lubię posiedzieć w domu. Ale nie mogę uwierzyć, że jak nie wyjdę i nie stanę obok rodaka bliżej niż dwa metry to wirus przejdzie tak jakoś mierzy nami nas nie dotykając. Dobrze, ja zostanę w domu, ale czy nie lepsze są masowe testy i izolacja osób zarażonych i nosicieli? Pewnie lepsze. Tylko droższe. A rząd stosuje to zasadę: takiej to lepiej. Za darmo, najlepiej.
No i kto tu ma racje? Światowa Organizacja Zdrowia czy rząd? Nie wiem, zostanę w domu i poczekam. Tylko proszę niech nikt nie wmawia mi, że wszystko idzie dobrze, bo sam widzę, że to jest bliskie chaosu.
Mamy stan wyjątkowy a jakoby go nie było. Są jakieś przepisy, które są spisane na kolanie i najwyraźniej w większości nielegalne. Gdy słyszę, że jeden pimpuś z drugim pimpusiem na rozkaz zwykłego posła o trzeciej nocy przepychają kolanem przez Sejm przepisy, które mają na celu zniewolenie obywatela, to mnie trafia i coraz to mniej mam zaufania do władzy. Podobno do kodeksu postępowania karnego ma zostać wprowadzony następując zapis: „Art. 274a. § 1. Tytułem środka zapobiegawczego można zastosować wobec oskarżonego zakaz opuszczania lokalu. § 2. Środek przewidziany w § 1 stosuje sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, na okres nie dłuższy niż 3 miesiące.”. Przepis ma obowiązywać bezterminowo, także po zakończeniu stanu epidemii.
Nie jestem w stanie im zaufać rządowi w żaden sposób. Może nawet większość tego, co mówią jest prawdą, ale ja podskórnie czuje, że oni nie mówią mi całej prawdy. A to, że chcą przepchnąć i zmienić coś w prawie przy okazji walki z koronowirusem upewnia mnie tylko w tym żeby był sceptyczny.